Jump to content

Dowcipy


Renoirdaniel
 Share

Recommended Posts

Ile razy spotkaliscie sie z opinia ze programisci to czubki i maniaki komputerowe?

 

W sumie to pare kilo razy. Pewnego dnia scrollowalem sie przez uczelnie, zeby zalogowac sie w lawce na auli, a tu nagle randomowym przypadkiem digitalizuje przekaz jednej kolezanki, ktora chatowala z inna, mowiacy, ze programisci to czubki.

 

No to zwerbalizowalem do niej, ze na nie pisze sie "czubek", tylko "wierzch stosu" i ze nie ma problemu, bo wystarczy programiste POP z tego jej "czubka" i end;. A ona na to, ze mi sie chyba cos pokrecilo.

 

Sprawdzilem kable, ale nie - w nic sie nie zaplataly. No i jak tu egzystowac jako odrebny watek, jak wszyscy probuja Cie albo kill, albo delete?

 

A pozniej sie w dziekanacie dowiedzialem, ze na skutek opoznien wykonania dostalem k-line na caly wydzial. No przeciez nie moja wina, ze na takim sprzecie sesje sie wieszaja! Poszedlem do admina, ale powiedzial, ze nic sie nie da zrobic, bo to sprawa odgorna i teraz w sumie mam permission denied na uczelni. Ale sie nie przejmuje, bo znam backdoora przez akademik.

Link to comment
Share on other sites

to ja moze zamieszcze nieco krotszy dowcip, ktory ostatnio mnie rozbawil :D

 

Warszawa, korek na Jerozolimskich, do jednego kierowcy odzywa się drugi

- Słuchaj, porwali prezydenta Kaczyńskiego, żądają 100 000 000 złotych, bo inaczej obleją go benzyną i podpalą, robimy właśnie zbiórkę...

- Tak? A po ile dają inni kierowcy?

- No tak po 2 - 3 litry...

Link to comment
Share on other sites

:D Na razie pare krótkich kawałów, później zamieszczę coś dłuższego :)

 

Karolino, czy zostałabyś komplementariuszką w mojej spółce komandytowej?

Karolina:

No wiesz... takie propozycje! Chyba nie...

 

Na wykładzie z prawa:

Przepraszam, trochę się rozgadałem... no ale za to mi płacą ... w pewnym sensie...

- Nam nie! (krzyk z sali)

- Jesteście bezczelni! ... no ale tacy powinniście być przed sądem."

 

Przychodzi uczeń w białym garniturze na egzamin. Egzaminator widząc to mówi:

Co ty w polo przyszedłeś grać?!? Dawaj indeks - dwója!

Link to comment
Share on other sites

Ile razy spotkaliscie sie z opinia ze programisci to czubki i maniaki komputerowe?

 

W sumie to pare kilo razy. Pewnego dnia scrollowalem sie przez uczelnie, zeby zalogowac sie w lawce na auli, a tu nagle randomowym przypadkiem digitalizuje przekaz jednej kolezanki, ktora chatowala z inna, mowiacy, ze programisci to czubki.

 

No to zwerbalizowalem do niej, ze na nie pisze sie "czubek", tylko "wierzch stosu" i ze nie ma problemu, bo wystarczy programiste POP z tego jej "czubka" i end;. A ona na to, ze mi sie chyba cos pokrecilo.

 

Sprawdzilem kable, ale nie - w nic sie nie zaplataly. No i jak tu egzystowac jako odrebny watek, jak wszyscy probuja Cie albo kill, albo delete?

 

A pozniej sie w dziekanacie dowiedzialem, ze na skutek opoznien wykonania dostalem k-line na caly wydzial. No przeciez nie moja wina, ze na takim sprzecie sesje sie wieszaja! Poszedlem do admina, ale powiedzial, ze nic sie nie da zrobic, bo to sprawa odgorna i teraz w sumie mam permission denied na uczelni. Ale sie nie przejmuje, bo znam backdoora przez akademik.

 

 

Chwilka Chwilka :D

Jak możecie się z erosa nabijac :P co będzie za 3 lata technik - informatyk (programista) :D

Link to comment
Share on other sites

a ja dam super historyjke co malo nie zmarlem z smiechu jak ja przeczytalem ;)

prosze:

wziete z autentykow na joemonster

Była sobie grupa skoczków spadochronowych. Postanowili urozmaicić swój program poprzez skoki nocne. Podobno podczas takich skoków spadochroniarze zaczepiają na całym swoim ciele małe lampki, dzięki którym widzą się wzajemnie podczas skoku. No i pewnej nocy gdy skoczyli cała grupą, jedna grupa skoczków bardzo mocno zboczyła z kursu i wylądowali w środku pola. Przez dość długi czas szli przed siebie szukając cywilizacji, aż doszli do pewnej samotnie stojącej chatki. Zapukali... i po chwili otworzyła im staruszka, bardzo mocno zdziwiona widokiem niespodziewanych pięciu gości oświetlonych dziwnymi światełkami na całym ciele. Skoczkowie zapytali: - Przepraszam, czy mogłaby pani nam powiedzieć, co to za miejsce? - Ziemia...

Link to comment
Share on other sites

Ja ostatnio przerabiam www.bash.org.pl (rozmowy z irc, gg, chatów...) - niektórzy to mają fantazję :)

 

 

<m4tt> wiesz.. 67% dziewczyn nie uzywa mozgu

<funky_girl> ja naleze do tych 13 %

 

 

 

<4805207> jestes?

<InOsAK> tak

<4805207> czesc mam prosbe

<4805207> potrzebuje serial do mks2006

<4805207> masz moze???

<InOsAK> a czemu sie pytasz?

<4805207> bo myslałem ze moze mi udostepnisz

<InOsAK> dobra poszukam

<InOsAK> 5P13R-D4L4J-1KUP5-30RY6-1N4Ł4

<4805207> niedziala

 

wskazówka: przyjrzyjcie się numerowi seryjnemu :)

 

 

 

<LuTeK> A wlasnie.. nie kupujcie alufelg na allegro!

<LuTeK> Wygralem licytacje, i koles mi napisal, ze musze poczekac tydzien, bo musi zlokalizowac samochod z takimi alusami w w-wie.

 

 

 

<kreks> ale jestem brzydki

<wojt> a ja jestem za gruby :(

<noisy> nobody is perfect...

<nobody> thx :)

Link to comment
Share on other sites

o tak, ta strona króluje wczoraj ją odnalazłem :D Też co najmniej pare fajnych rzeczy widziałem szkoda że dzisiaj "losowo" trafiam na jakieś kiepścizny.. <_< Cóz, w takim razie kolejne dżołki :

 

Przybiega dzieciak na stację benzynową z kanistrem:

- Dziesięć litrów benzyny, szybko!

- Co jest? Pali się?

- Tak, moja szkoła. Ale trochę jakby przygasa

 

W przepełnionym tramwaju siedzi blady, siny wymęczony student. Pod oczami sine cienie, przez lewą rękę przewieszony płaszcz.

Wsiada staruszka. Student ustępuje jej miejsca i łapie się uchwytu. Staruszka siada, ale zaniepokojona przygląda się studentowi:

- Przepraszam, młody człowieku! To bardzo ładnie że zrobił mi pan miejsce, ale pan tak blado wygląda. Może pan chory? Może... niech lepiej pan siada. Nie jest panu słabo?

- Ależ nie, nie! Niech pani siedzi. Ja tylko, widzi pani, jadę na egzamin, a całą noc się uczyłem bo mam średnią 4,6 i chcę ją utrzymać.

- No to może da mi pan chociaż ten płaszcz do potrzymania?

- A, nie! Nie mogę! Zresztą to nie jest płaszcz. To kolega. On ma średnią 5.0.

 

z basha pamietam tylko cos takiego:

- cicho nie masz głosu dzisiaj

- a ty mydła

- ale mam domestosa :D oryginal pewnie byl smieszniejszy :P

 

Pozniej jeszcze dorzuce ;>

Link to comment
Share on other sites

o tak, ta strona króluje wczoraj ją odnalazłem :D Też co najmniej pare fajnych rzeczy widziałem szkoda że dzisiaj "losowo" trafiam na jakieś kiepścizny.. <_< Cóz, w takim razie kolejne dżołki :

 

Przybiega dzieciak na stację benzynową z kanistrem:

- Dziesięć litrów benzyny, szybko!

- Co jest? Pali się?

- Tak, moja szkoła. Ale trochę jakby przygasa

 

W przepełnionym tramwaju siedzi blady, siny wymęczony student. Pod oczami sine cienie, przez lewą rękę przewieszony płaszcz.

Wsiada staruszka. Student ustępuje jej miejsca i łapie się uchwytu. Staruszka siada, ale zaniepokojona przygląda się studentowi:

- Przepraszam, młody człowieku! To bardzo ładnie że zrobił mi pan miejsce, ale pan tak blado wygląda. Może pan chory? Może... niech lepiej pan siada. Nie jest panu słabo?

- Ależ nie, nie! Niech pani siedzi. Ja tylko, widzi pani, jadę na egzamin, a całą noc się uczyłem bo mam średnią 4,6 i chcę ją utrzymać.

- No to może da mi pan chociaż ten płaszcz do potrzymania?

- A, nie! Nie mogę! Zresztą to nie jest płaszcz. To kolega. On ma średnią 5.0.

 

 

Pozniej jeszcze dorzuce ;>

 

znalem wszystkie od lat :P

starajcie sie dawac jakies malo znane dowcipy ;) :P

Link to comment
Share on other sites

---------

Dwóm przyjaciółkom po długich namowach, udało się wreszcie przekonać

mężów, żeby zostali w domu i same wychodzą na kolacje do knajpy,

żeby przypomnieć sobie "dawne czasy".

Po zabawnie spędzonym wieczorze, dwóch butelkach białego wina,

szampanie i buteleczce wódki opuszczają restaurację całkowicie

pijane!

W drodze powrotnej obie nachodzi "nagła potrzeba", może dlatego, że

dużo wypiły. Nie wiedząc gdzie iść się wysikać, bo było juz bardzo

późno, jedna wpada na pomysł i mówi do drugiej:

- Wejdźmy na ten cmentarz, tutaj na pewno nikogo nie będzie.

Wchodzą na cmentarz, najpierw jedna ściąga majtki, sika, wyciera

się tymi majtkami i oczywiście je wyrzuca... Widząc to, druga od

razu sobie przypomina, że ma na sobie drogą, markową bieliznę i

szkoda by ją było tak wyrzucić. Ściąga więc majtki, wkłada je do

kieszeni, sika i zrywa kokardę z pierwszego lepszego wieńca, żeby

się "podetrzeć". Na drugi dzień mąż pierwszej, dzwoni do męża drugiej:

- Jurek, nawet sobie nie wyobrażasz co się stało! To koniec mojego

małżeństwa!

- Dlaczego?

- Moja żona wróciła o 5-tej rano kompletnie pijana i na dodatek bez

majtek. Od razu wywaliłem ją z domu.

Na to drugi:

- Marek, to jeszcze nic, wiesz co wykombinowała moja? Nie tylko

przyszła pijana i bez majtek, ale miała włożoną w tyłek czerwona

kokardę z napisem: "Nigdy Cię nie zapomnimy. Łukasz, Ignac, Staszek

i pozostali przyjaciele z siłowni".

edit:

dnb8 mam nadzieje ze jeszcze nie slyszales ;)

Link to comment
Share on other sites

Może te są świeższe i mniej znane:

 

Do szkoły podstawowej przychodzi prezydent Kaczyński. Pozwala dzieciom na zadawanie pytań. Zgłasza się mały Michaś.

Ja mam trzy pytania. Po pierwsze: jak się pan czuje po wygraniu wyborów,które pan sfingował? Po drugie: czy nie uważa pan, że zakazanie Parady Równości było zamachem na polską demokrację? Po trzecie: czy to> prawda, że chce pan przejąć całą władzę w Polsce?

Pan prezydent zaczął się namyślać, gdy wtem zadzwonił dzwonek.

Po przerwie dzieci wróciły do klasy, usiadły, Piotruś podniósł rękę.

Ja mam pięć pytań do pana prezydenta. Po pierwsze: jak się pan czuje> po wygraniu wyborów, które pan sfingował? Po drugie: czy nie uważapan,> że zakazanie Parady Równości było zamachem na polską demokrację? Po> trzecie:czy to prawda, że chce pan przejąć całą władzę w Polsce? Po> czwarte: dlaczego dzwonek na przerwę zadzwonił dwadzieścia minut> wcześniej? I po piąte: co się stało z małym Michasiem?

 

 

Koniec meczu z Ekwadorem. Piłkarze pojechali do hotelu, rozeszli się do swoich pokoi. W jednym z pokoi czeka żona Mirka Szymkowiaka. Mirek wchodzi, rozbiera się i idzie pod prysznic.

Po chwili słyszy pytanie :

- Mirek, gdzie byłeś ?

- Biegałem...

- Ale ta koszulka jest sucha i nawet nie pachnie

 

 

Kolumbijski bramkarz wraca po kilku tygodniach ze zgrupowania, żona pyta:

- Cześć Kochanie, gdzie byłeś tak długo?

- Mieliśmy zgrupowanie... no i mecz ...

- ............... a z kim ten mecz ?

- ... z Polską!

- I jak poszło? Znowu wtopa?

- A właśnie, że nie! Wygraliśmy

- E tam, gadasz! Może jeszcze mi powiesz, że bramkę strzeliłeś?

 

 

Trwają poszukiwania nowego napisu na autokar naszej reprezentacji!

Oto ostatnie propozycje:

-Tragiczni ale komiczni.

- My tylko przejazdem.

- 280 koni i 24 osły.

- Wystarczy duże białe _222;L_221; na niebieskim tle.

- Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie (i zdjęcie Janasa)

- Autobus turystyczny.

- Walczyliśmy jak nigdy. Przegraliśmy jak zawsze.

- Co się stało?

- Ułomni ale skromni.

- Jedziemy na Love Parade.

- Ciulaci ale skrzydlaci.

- Ukryci i przerażeni.

- Uwaga niebezpieczeństwo!

- Nie kopać leżących!

- Prawie jak drużyna.

- Szybcy i wściekli.

- Kółko wędkarskie.

- Nie strzelać, bo może dostać niewinny kierowca!

- Polakom gratulujemy autobusu.

- Tak sobie pokreśliłem i tak mi wyszło.

- Którędy do wyjścia?

- Latający cyrk Pawła Janasa.

- Handel obwoźny _211; gipsowe krasnale.

- Komu punkty, komu? Bo jedziem do domu.

- Przewóz pracowników: Niemcy ===> Polska.

- Wyjście awaryjne.

- Nas nie dogoniat!

- Nam strzelać nie kazano.

- Szukamy pracy przy szparagach.

- Poszukiwacze zaginionej bramki.

- Lasy Państwowe sp. z o.o.

- Obóz wędrowny.

- Drużyna Actimela.

- Mesjasze narodów.

- To jest miejsce na Twoją reklamę.

- Tylko nie po twarzy.

- Pielgrzymka do Rzymu.

- Titanic.

- Aczkolwiek.

- Zjazd do zajezdni.

- Fundacja Jolanty Kwaśniewskiej _22dzieci Niczyje_221;.

- Powered by PZPN.

 

 

 

Przyszedl facet do sauny w drzwiach spotkał dilera, który zapropowował mu

"dobry towar do spalenia" ale drogi. Facet kupił. Usiadł w saunie i zapalił skręta.

Pali, pali i nic. Zdenerwowany wybiega w ręczniku i pyta portiera gdzie facet,

który tu przed chwilą stał.

- Właśnie wsiada do auta.

Facet szybko złapał taksówkę i pędzą za odjeżdżającym dilerem.

Nagle taksówkarz zgubił droge i wjechali do lasu. Zrobiło się ciemno i auto się zepsuło.

Taksówkarz wystraszył się i uciekł.

Nagle zaczął padać śnieg i w oddali słychać było wycie wilków.

Facet poczuł potrzebę więc wyszedł z auta ściągnął ręcznik kucnął i .....

W tym momencie ktoś go łapie za ramię i pyta

- Co ty robisz?

- Sram

- W saunie?

Link to comment
Share on other sites

Uniwersytet Warszawski, wydział biologii, egzamin z botaniki. Student siedzi już prawie godzinę i idzie mu coraz gorzej. Profesor postanowił mu dąć ostatnia szansę:

- No wiec zadam panu ostatnie pytanie. Jak pan odpowie dostaje pan trójkę, jak nie to pan oblał. No wiec niech pan mi powie ile jest liści na tym drzewie? - powiedział prof. wskazując za okno.

Student myśli... patrzy na drzewo... znowu myśli, wreszcie mówi:

- Piec tysięcy osiemset czterdzieści dwa!

- A skąd pan to wie!? - pyta profesor.

- Aaaaa, to już jest drugie pytanie...

 

Mąż wraca do domu z pracy i zastaje żonę nagą.

- Dlaczego nie nałożysz nic na siebie?

- Przecież tyle razy ci mówiłam, że nie mam co na siebie włożyć!

Mąż otwiera szafę.

- A to co?! Jedna suknia, druga suknia, trzecia suknia, cześć Franek, czwarta suknia...

 

 

Winnetou i Old Sutherhand zabłądzili na pustyni. Zmęczony Old Sutherhand mówi do swego przyjaciela:

- Wystrzel, może nas ktoś usłyszy.

Winnetou wystrzelił, jednak nikt się nie zjawił. Po chwili Old Sutherhand mówi znów:

- Wystrzel jeszcze raz. Może teraz ktoś usłyszy.

Winnetou znów wystrzelił. Czekają dłuższą chwilę i znów nikt się nie pojawia.

- Wystrzel jeszcze raz!!

- Dobrze, ale to już ostatnia strzała!

Link to comment
Share on other sites

Czy ktoś się z tym nie zgadza???

 

Prysznic kobiety:

 

Zdejmij ubranie i włóż je do odpowiedniego kosza na brudy (białe/kolorowe).

Przejdź w płaszczu kąpielowym do łazienki. Jeśli spotkasz po drodze swojego męża, zakryj nerwowym gestem każdy centymetr ciała i biegnij jak najszybciej!

Spójrz na swoje odbicie w lustrze i wypnij brzuch najmocniej jak możesz. Poskarż się teraz, że masz duży brzuch.

Wejdź pod prysznic. Poszukaj myjki do twarzy, myjki do rak, myjki do nóg, gąbki do reszty ciała i pumeksu.

Umyj włosy po raz pierwszy szamponem "4 w 1" z 83 witaminami.

Umyj włosy jeszcze raz po raz pierwszy szamponem "4 w 1" z 83 witaminami.

Użyj odżywki do włosów z dodatkiem oleju jojoba i suszonych bobrowych genitaliów. Zostaw odżywkę we włosach przez 15 minut.

Wetrzyj w twarz maseczkę z jajek, zmieszanych z miąższem z moreli. Wcieraj przez 10 minut, aż poczujesz, że twoja skora jest podrażniona.

Zmyj odżywkę do włosów. Zmywaj ją przynajmniej 15 minut, żeby mieć pewność, że twoje włosy są dobrze wypłukane.

Wydepiluj pachy i nogi. Nie zapomnij o "okolicach bikini", do tego wybierz jednak wosk.

Krzycz najgłośniej jak potrafisz, gdy twój mąż uruchomi spłuczkę lub odkręci gdzieś wodę.

Zakręć kurek pod prysznicem.

Osusz wszystkie mokre miejsca pod prysznicem za pomocą gąbki. Spryskaj uszczelki przy brodziku sprayem przeciwgrzybicznym.

Wyjdź spod prysznica. Osusz się ręcznikiem kąpielowym o powierzchni bilboardu. Włosy zawiń w drugi ręcznik.

Zbadaj każdy kawałek ciała, czy nie ma na nim pryszczy. Jeśli są, wyduś je paznokciami lub przy pomocy pincety.

Wróć do pokoju szczelnie owinąwszy się płaszczem kąpielowym i z ręcznikiem na głowie.

Jeśli spotkasz po drodze swojego męża, zakryj nerwowym gestem każdy centymetr ciała i biegnij jak najszybciej do pokoju, gdzie spędzisz następne 2 godziny ubierając się w świeże ubranie.

 

Prysznic mężczyzny:

 

Usiądź na łóżku, zdejmij ubranie i rzuć to wszystko na kupę.

Przejdź golusieńki do łazienki. Jeśli spotkasz po drodze swoją żonę, nie zapomnij w zachęcający sposób poruszać miednicą, żeby pokazać jej, jak dumny jesteś z tego, co masz miedzy nogami.

Obserwuj swoją zniewalającą męską sylwetkę w lustrze i wciągnij brzuch, aby sprawdzić, czy masz na nim mięśnie (oczywiście, że nie masz). Podziwiaj rozmiar swojego penisa, podrap się po genitaliach i ostatni raz wciągnij swój ostry męski zapach, podtykając sobie palce pod nos.

Wejdź pod prysznic.

Nie szukaj myjki (i tak nie używasz).

Umyj twarz.

Umyj się pod pachami.

Pierdnij z całej siły i rozkoszuj się wspaniałą akustyką kabiny.

Umyj sobie genitalia i ich okolice, zostaw przy okazji na mydle trochę włosów łonowych.

Umyj sobie tyłek.

Weź jakiś szampon i umyj włosy.

Odsuń zasłonę i spójrz na swoje odbicie w lustrze z wyszczerzonymi zębami i z pokryta pianą głową. Zasuń zasłonę ale tylko do połowy.

Nie zapomnij się wysikać.

Krótkie płukanie.

Wyjdź spod prysznica. Nie zwracaj uwagi na wodę, która rozlała się na podłodze, bo nie zasunąłeś zasłony pod prysznicem do końca.

Wytrzyj się szybko. Oczywiście zasłona prysznica ocieka woda na podłogę, nie do brodzika.

Spójrz na siebie w lustrze. Napnij mięśnie, wciągnij brzuch, podziwiaj nadzwyczajny rozmiar swojego penisa.

Nie spłukuj po sobie brodzika.

Zostaw za sobą włączone ogrzewanie i światło.

Przejdź powoli, odziany jedynie w ręcznik na biodrach, do kupy twoich rzeczy w pokoju. Jeśli spotkasz po drodze swoja żonę, rozchyl ręcznik i pokaz jej z eleganckim rzutem bioder penisa, dodając: "Wow, widziałaś TO?"

Rzuć mokry ręcznik na łóżko.

W ciągu 2 minut załóż na siebie stare ubranie

Link to comment
Share on other sites

Ja się zgadzam,bo wiem,że niektóre z nas tak potrafią.Ale jeszcze ciekawiej radzimy sobie z problemami technicznymi:

 

 

K - Klientka

H - Helpdesk

 

K: Halo, tu Klaudia Nowak. Nie mogę wydostać swojej dyskietki z komputera.

H: Czy naciskała Pani na ten guziczek obok wrzutnika dyskietek?

K: Tak, ale to nic nie dało.

H: Ok, zapiszę problem i informatyk skontaktuje się z Panią

...

K: Ojej, chwilkę... Przepraszam bardzo. Właśnie zauważyłam

Moją dyskietkę na biurku. Widocznie wogóle jej nie wkładałam do komputera.

 

 

H: Proszę nacisnąć na "Mój komputer" - jest po lewej stronie ekranu.

K: Po lewej u mnie czy u Pana?

 

 

H: Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

K: Halo... nie mogę drukować.

H: Proszę kliknąć na Start i ...

K: Nie zaczynaj z tym całym technicznym gównem, nie jestem Billem Gates'em

...

 

 

Wiadomość nagrana na automatycznej sekretarce Helpdesk:

"Halo, tu Ewa Jansen. Nie mogę drukować. Za każdym razem jak klikam na drukarkę w Wordzie, otrzymuję komunikat: "Drukarki nie

znaleziono" Ale to niemożliwe, drukarka stoi na biurku od razu obok komputera.

Ja widzę ją doskonale a komputer jej nie widzi??

 

 

K: Dzień dobry, moja drukarka nie drukuje koloru czerwonego.

H: Czy ma Pani kolorową drukarkę?

K: Aha..., przepraszam i dziękuję.

 

 

H: No dobrze a co widzi Pani w tej chwili na ekranie.

K: Zdjęcie pluszowego misia, które przesłał mi moj chłopak.

H: Teraz prosze nacisnąć F8

K: Nic się nie dzieje...

H: Co dokładnie Pani zrobiła??

K: Nacisnęłam 8 razy klawisz "f" i nic się nie dzieje...

 

 

K: Moja klawiatura nie działa.

H: Jest Pani pewna, że jest podłączona i zainstalowana?

K: Nie wiem bo nie mogę spojrzeć na tył komputera, czy wtyczka jest tam wetknięta.

H: Proszę zatem wziąść klawiaturę w ręce i odejść od komputera kilka kroków.

K: OK

H: Czy mogła Pani odejść od komputera?

K: Tak.

H: To znaczy, że klawiatura jest niepodłączona. A może jest

jeszcze jedna klawiatura w pobliżu komputera?

K: Tak, leży jeszcze jedna. Oho, ta działa ...

 

 

H: Pani hasło brzmi małe "a" i duże "V" oraz liczba 7.

K: 7 duże czy małe?

 

 

Klientka nie może wejść do Internetu

H: Jest Pani pewna, że wpisuje poprawne hasło?

K: Tak oczywiście, patrzyłam dokładnie na kolegę i wpisuję

to samo hasło.

H: Czy byłaby Pani tak miła i powiedziała mi hasło jakie

Pani wpisuje?

K: Pięć gwiazdek

 

 

H: Przepraszam a jakiego programu antywirusowego Pani

używa?

K: Netscape.

H: Niestety to nie jest program antywirusowy.

K: Tak, tak przepraszam, miałam na myśli Internet Explorer

 

 

K: Mam nadzieję, że mi Pan pomoże. Kolega wgrał mi świetny

wygaszacz ekranu, niestety za każdym poruszeniem myszki on znika

....

 

 

H: Jak mogę Pani pomóc?

K: Pierwszy raz piszę e-maila.

H: Ok, a w czym tkwi problem??

K: Przy wpisywaniu adresu mojego kolegi. Znalazłam "a" na

klawiaturze, ale nie wiem w jaki sposób mam do niego dodać tą

śmieszną końcówkę??

Link to comment
Share on other sites

Ja się zgadzam,bo wiem,że niektóre z nas tak potrafią.Ale jeszcze ciekawiej radzimy sobie z problemami technicznymi:

 

 

K - Klientka

H - Helpdesk

 

K: Halo, tu Klaudia Nowak. Nie mogę wydostać swojej dyskietki z komputera.

H: Czy naciskała Pani na ten guziczek obok wrzutnika dyskietek?

K: Tak, ale to nic nie dało.

H: Ok, zapiszę problem i informatyk skontaktuje się z Panią

...

K: Ojej, chwilkę... Przepraszam bardzo. Właśnie zauważyłam

Moją dyskietkę na biurku. Widocznie wogóle jej nie wkładałam do komputera.

 

 

H: Proszę nacisnąć na "Mój komputer" - jest po lewej stronie ekranu.

K: Po lewej u mnie czy u Pana?

 

 

H: Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

K: Halo... nie mogę drukować.

H: Proszę kliknąć na Start i ...

K: Nie zaczynaj z tym całym technicznym gównem, nie jestem Billem Gates'em

...

 

 

Wiadomość nagrana na automatycznej sekretarce Helpdesk:

"Halo, tu Ewa Jansen. Nie mogę drukować. Za każdym razem jak klikam na drukarkę w Wordzie, otrzymuję komunikat: "Drukarki nie

znaleziono" Ale to niemożliwe, drukarka stoi na biurku od razu obok komputera.

Ja widzę ją doskonale a komputer jej nie widzi??

 

 

K: Dzień dobry, moja drukarka nie drukuje koloru czerwonego.

H: Czy ma Pani kolorową drukarkę?

K: Aha..., przepraszam i dziękuję.

 

 

H: No dobrze a co widzi Pani w tej chwili na ekranie.

K: Zdjęcie pluszowego misia, które przesłał mi moj chłopak.

H: Teraz prosze nacisnąć F8

K: Nic się nie dzieje...

H: Co dokładnie Pani zrobiła??

K: Nacisnęłam 8 razy klawisz "f" i nic się nie dzieje...

 

 

K: Moja klawiatura nie działa.

H: Jest Pani pewna, że jest podłączona i zainstalowana?

K: Nie wiem bo nie mogę spojrzeć na tył komputera, czy wtyczka jest tam wetknięta.

H: Proszę zatem wziąść klawiaturę w ręce i odejść od komputera kilka kroków.

K: OK

H: Czy mogła Pani odejść od komputera?

K: Tak.

H: To znaczy, że klawiatura jest niepodłączona. A może jest

jeszcze jedna klawiatura w pobliżu komputera?

K: Tak, leży jeszcze jedna. Oho, ta działa ...

 

 

H: Pani hasło brzmi małe "a" i duże "V" oraz liczba 7.

K: 7 duże czy małe?

 

 

Klientka nie może wejść do Internetu

H: Jest Pani pewna, że wpisuje poprawne hasło?

K: Tak oczywiście, patrzyłam dokładnie na kolegę i wpisuję

to samo hasło.

H: Czy byłaby Pani tak miła i powiedziała mi hasło jakie

Pani wpisuje?

K: Pięć gwiazdek

 

 

H: Przepraszam a jakiego programu antywirusowego Pani

używa?

K: Netscape.

H: Niestety to nie jest program antywirusowy.

K: Tak, tak przepraszam, miałam na myśli Internet Explorer

 

 

K: Mam nadzieję, że mi Pan pomoże. Kolega wgrał mi świetny

wygaszacz ekranu, niestety za każdym poruszeniem myszki on znika

....

 

 

H: Jak mogę Pani pomóc?

K: Pierwszy raz piszę e-maila.

H: Ok, a w czym tkwi problem??

K: Przy wpisywaniu adresu mojego kolegi. Znalazłam "a" na

klawiaturze, ale nie wiem w jaki sposób mam do niego dodać tą

śmieszną końcówkę??

 

hehe jak to dobrze ze nie robie na takim supporcie ;) oni tam maja ;)

Link to comment
Share on other sites

hehe jak to dobrze ze nie robie na takim supporcie ;) oni tam maja ;)

 

2 lata temu pracowałem w sklepie komputerowym. Jednego dnia sprzedałem fajny zestaw komputerowy za 7000zł i jak to mieliśmy w zwyczaju dostarczyłem go do domu klienta w innym mieście i podłączyłem wszystko. Na koniec oczywiście pokazałem co i jak działa, wydrukowałem kilka stron by pokazać możliwości urządzenia wielofunkcyjnego i wróciłem do sklepu.

 

Następnego dnia mój współpracownik otrzymuje telefon, że wczoraj serwisant coś źle podłączył i drukarka nie działa. No więc wsiadłem w samochód, po pół godziny drogi byłem na miejscu, sprawdzam połączenie - wszystko OK. Okazało się, że właściciele zestawu po prostu przed drukowaniem nie nacisnęli guziczka na drukarce i była ona wyłączona ;)

 

Takich przypadków było więcej.

 

Na przykład raz miałem wezwanie do domu, bo klientka nie wiedziała jak skopiować dane na dyskietkę.

 

Cóż, za ignorancję trzeba słono płacić :evil:

Link to comment
Share on other sites

2 lata temu pracowałem w sklepie komputerowym. Jednego dnia sprzedałem fajny zestaw komputerowy za 7000zł i jak to mieliśmy w zwyczaju dostarczyłem go do domu klienta w innym mieście i podłączyłem wszystko. Na koniec oczywiście pokazałem co i jak działa, wydrukowałem kilka stron by pokazać możliwości urządzenia wielofunkcyjnego i wróciłem do sklepu.

 

Następnego dnia mój współpracownik otrzymuje telefon, że wczoraj serwisant coś źle podłączył i drukarka nie działa. No więc wsiadłem w samochód, po pół godziny drogi byłem na miejscu, sprawdzam połączenie - wszystko OK. Okazało się, że właściciele zestawu po prostu przed drukowaniem nie nacisnęli guziczka na drukarce i była ona wyłączona ;)

 

Takich przypadków było więcej.

 

Na przykład raz miałem wezwanie do domu, bo klientka nie wiedziała jak skopiować dane na dyskietkę.

 

Cóż, za ignorancję trzeba słono płacić :evil:

Ciekawe ile skasowałeś za taką akcje :P

Link to comment
Share on other sites

Tak....Niektórzy to umieją.Ale przy odpowiednim podejściu chyba można się dobrze bawić w każdej sytacji:

 

-Witam. Wiem że mój problem jest napewno banalny, ale nie mogę sobie z nim poradzić a coraz bardziej mnie wkurza. Od pewnego czasu mam wszystkie ikony i nazwy folderów podświetlone na czarno.

-Może to żałoba ??;))

 

 

Nawet w telefonie zaufania:

 

-"Witam. Mam xx lat, jestem zbyt nerwowy, wybuchowy, agresywny gdy przebywam w moim chorym domu rodzinnym. Gdy ktoś głupio gada to potrafiłbym dać w pysk tej osobie.Jaki polecacie mi kupić skuteczny syrop antynerwicowy ?"

 

-"Proponuję gaz rozweselający! ;) "

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Henryk ma 95 lat i mieszka w domu starców. Każdego wieczoru, po kolacji Henryk wychodził do ogrodu, siadał na swoim ulubionym fotelu i wspominał swoje życie. Pewnego wieczoru, 87-letnia Stefania spotkała go w ogrodzie. Przysiadła się i zaczeli rozmawiać. Po krótkiej konwersacji Henryk zwraca się do Stefanii z pytaniem:

- Wiesz o czym już calkiem zapomniałem?

- O czym?

- O seksie.

- Ty stary pierniku ! Nie stanałby ci nawet gdybys miał przyłożony pistolet do głowy!

- Wiem ale było by miło gdyby ktos potrzymał go chociaż w ręce.

Stefania zgodziła się. Rozpięła Henrykowi rozporek i wzięła jego pomarszczonego fi**ka do ręki. Od tego czasu co wieczór spotykali się w ogrodzie. Jednak pewnego dnia Stefania nie zastała Henryka w umówionym miejscu. Zaniepokojona (wszak w tym wieku o wypadek łatwo) poczęła go szukać. Znalazła Henryka w najdalszym kacie ogrodu a jego fi**ka trzymała w ręku 89- letnia Zofia.

Stefania nie wytrzymała i krzykneła ze łzami w oczach:

- Ty rozpustniku! Co takiego ma ta lafirynda czego ja nie mam?!

- Parkinsona...

 

 

 

Mecz o SUPER PUCHAR, 100 tysięcy ludzi na trybunach. Kibice szaleją, wrzeszczą i ogólnie jest fajno. Wszyscy oczywiście stoją, wszyscy oprócz jednego faceta, który zamiast patrzyć na grę, ostro się onanizuje, nie zwracając na nikogo uwagi. W pewnym momencie ktoś to zauważa i zaczyna się przyglądać. Potem szturcha drugiego i już po chwili duża grupa ludzi patrzy na ostro walczącego z "klejnotem" gościa. Kilka minut póżniej cały stadion patrzy już na faceta, który nadal nie wie jakie wzbudza zainteresowanie. Nawet telewizyjne kamery się na nim skupiły. Wreszcie zawodnicy obu drużyn zauważyli brak dopingu i też patrza tam gdzie wszyscy. W końcu - UUUUHHHH! Facet skończył, czerwony z wysiłku ale szcześliwy... Schował interes, wyciagnął papierosy i zapałki. W tym momencie widzi, że cały stadion patrzy w milczeniu na niego. Gościu zamiera z fajką przy ustach i zapaloną zapałka, spogląda powoli wokoło w końcu mówi ze zrezygnowaniem:

-Niieeeee no, kur...... - nie mówcie, że tu jarać nie wolno...

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

- Jak w Gosiewie ludzie popełniają samobójstwa?

- Kładą się na torach i umierają z głodu.

 

 

- Jak gęsta jest mgła w Gosiewie?

- Tak gęsta, że krowa sołtysa się udusiła...

 

 

- Podejrzewam, ze w naszej lodówce ktoś mieszka - mówi pacjent u psychiatry.

- A dlaczego tak pan sądzi?

- Bo żona ciągle nosi tam jedzenie.

 

Do drzwi puka naćpany rosły punk z kijem bejsbolowym w ręku. Otwiera mu Kowalska.

- Czego sobie życzysz chłopcze?

- Twój stary jest mi winien forsę!

W tej chwili słychać z pokoju wołanie męża:

- Kochanie kto to?

- Jakiś młodzieniec. Mówi że jesteś mu winien pieniądze.

- A jak wygląda?

- Wygląda tak, że lepiej mu oddaj!

 

- Ile szczebli powinna mieć 3-metrowa drabina?

- Wszystkie.

 

W autobusie w którym panuje ścisk i tłok:

- Panie! Co się pan tak o mnie ociera? Ma pan ochotę?

- Nie... skądże...

- To odsuń się pan, bo może inni mają...

 

Przychodzi baba do lekarza.

- No i co, czy pomogły pani te lekarstwa co przypisałem na hemoroidy?

- Tak, pół na pół.

- Jak to?

- Te długie śliskie tabletki to jakoś połknęłam, ale ten krem, co mi pan przepisał, to nawet z chlebem zjeść nie mogłam.

 

 

Baba umarła i nie przychodzi już do lekarza, więc lekarz udaje się na jej grób. I słyszy zduszony głos:

- Panie doktorze, ma pan coś na robaki?

Link to comment
Share on other sites

Siedzi dwóch kolesiów w kinie, a przed nimi taki wielki, łysy

drechol, grube karczycho, złoty kajdan na szyi - z dziewczyną siedzi.

Jeden z tych kolesiów do drugiego:

- Stary, założę się z tobą o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glace.

- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie

łysego w glace.

Łysy się odwraca, a koleś:

- Krzychu, to Ty? A nie... To przepraszam...

Łysy:

- Żaden Krzychu, *****, dotknij mnie jeszcze raz to Ci je***!

- i się odwraca.

Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:

- Stary, świetnie to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta,

że go drugi raz nie klepniesz.

- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i

pac łysego w glace.

Łysy zjeżony się odwraca, a koleś:

- Krzychu, no *****, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej

ławce przesiedzielismy, Krzychu, no nie pamiętasz mnie?

Łysy:

- *****, nie bylem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak

przy********, że się nie pozbierasz!

Zaczyna się podnosić, żeby wylutować kolesiowi, ale

dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:

- No daj spokój, Józek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś

cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i ogladajmy...

Łysy niezadowolony idzie z dziewczyną do pierwszego rzędu, siadają.

Pierwszy koleś znowu do drugiego:

- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymysliłeś,

ale idę o 1000, że go trzeci raz nie klepniesz.

- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi.

Ida do drugiego rzędu, siadają za łysym i koleś wali łysego

w łeb. Łysy się odwraca, na maksa napięty, a koleś:

- Krzysiu, to ja tam na górze jakiegoś łysego w glace

napie******, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Żona przychodzi do domu i szczebiota do męża:

- Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło! Idę obok zsypu na śmieci, patrzę a tam para pantofelków stoi. A jakie piękne! Przymierzylam - mój rozmiar!

Mąż:

- Taaa... Poszczęściło Ci się.

Po paru dniach żona znowu mówi:

- Słuchaj, idę do domu, a u nas na podjeździe, na żywopłocie, czapka z norek wisi. Przymierzyłam - mój rozmiar!

Mąż kręci głową z podziwem:

- Szczęściara z Ciebie. A ja - popatrz - nie wiem czemu, ale szczęścia nie mam. Wyobraź sobie, wyciągam wczoraj spod poduszki bokserki - i nie mój rozmiar.

Link to comment
Share on other sites

Jak uczyć kląć Anglików? Niech powiedzą:

tea, who, you, yeah, bunny.

 

Mężczyzna już bardzo długo kocha się z niezwykle namiętną i wygimnastykowaną blondynką. Zmęczony i spragniony przeprasza ją na chwilę i wychodzi do kuchni. W lodówce jest tylko mleko. Nalewa sobie szklankę i zaczyna pić. Czuje jednak, że jego kogucik jest rozgrzany niemal do czerwoności, aby więc sobie ulżyć, wkłada go na chwilę do szklanki z mlekiem. W tym samym momencie wchodzi blondynka.

— Ach, a ja zawsze zastanawiałam się jak wy go napełniacie.

 

Międzynarodowy kongres feministek. Na podium wchodzi jedna z delegatek i rzuca hasło.

— Siostry, dość wyzysku. Nie będziemy im prać i gotować.

Uchwałę przyjęto jednogłośnie. Na kolejnym spotkaniu wojowniczych pań, delegatki dzielą się swymi spostrzeżeniami. Zaczyna Angielka.

— Wróciłam do domu i mówię: John, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia — nic nie widzę, drugiego dnia — nic nie widzę, trzeciego dnia — widzę — gotuje jajko.

Sala zatrzęsła się od oklasków. Na mównicę wchodzi Francuzka.

— Wróciłam do domu i mówię: Pierre, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia — nic nie widzę, drugiego dnia — nic nie widzę, trzeciego dnia widzę — pierze majtki.

Owacje na stojąco. Na podium wchodzi Rosjanka.

— Wróciłam do domu i mówię: Iwan, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia — nic nie widzę, drugiego dnia — nic nie widzę, trzeciego dnia nadal nic nie widzę. Czwartego dnia – zaczynam widzieć na prawe oko.

 

 

Na pokładzie jumbo jeta 500 osób czeka na odlot. Na pokład wchodzi dwóch panów w mundurach lotniczych, w ciemnych okularach, z białymi laskami.

Kierują się do kabiny pilotów. Wśród pasażerów konsternacja, tym bardziej że obydwaj panowie grają w marynarza o to,

który siądzie za sterami. Za moment jumbo wjeżdża na pas startowy. Niepokój pasażerów rośnie. Samolot przyspiesza,

ale wciąż sunie po ziemi. Pasażerowie widzą koniec pasa startowego, skarpę, a za nią ocean. Do końca pasa jakieś

20 metrów, pasażerowie bledną...

- O Jezuuuu! - rozlega się ryk rozpaczy.

W tym momencie przód samolotu unosi się i maszyna jest już w powietrzu.

Z kabiny słychać głos:

- Wiesz, John, jak oni kiedyś nie krzykną, to my się naprawdę do tej wody wpieprzymy...

Link to comment
Share on other sites

Moskwa przed 1953. Zmęczony Polak chodzi od hotelu do hotelu i szuka wolnego miejsca. W końcu trafia do maleńkiego i obskurnego motelu. Okazuje się, że jest wolne miejsce, ale w pokoju 5osobowym i już 4 gości tam jest. Polak był już tak zmęczony, że zgodził się na wszystko.Wchodzi do pokoju, a tam 4 gości gra w karty, pije wino i opowiada dowcipy polityczne. Polak próbował uciszyć gości, ale, że ci już nieźle w czubie mieli na nic to się nie zdało. Polak zszedłdo recepcji i mówi portierowi:- Proszę o 4 herbaty i kawę do pokoju 115 za 5 minut! Wrócił do pokoju i mówi:- Panowie! Nie boicie się takopowiadać dowcipy polityczne?Oni na to: - Nie, dlaczego?Polak: - Bo tu wszędzie są podsłuchy!Goście: - Jakie podsłuchy?Polak (podchodzi do jednego z obrazów):- Panie majorze proszę 4 herbaty i kawę!Goście się zamknęli, a Polak zadowolony poszedł spać. Budzi się rano a gości nie ma. Idzie do recepcji i pyta: - Co się stało z gośćmi zmojego pokoju?- Milicja ich zabrała! - mówi portier.- Milicja ich zabrała? A mnie? Dlaczego mnie zostawili? - dziwi się Polak.- Panu majorowi spodobał się numer z podsłuchem

 

- Watsonie spójrz w niebo, co widzisz.

- Z technicznego punktu widzenia widzę setki gwiazd, niewykluczone, że na niektórych z nich istnieje życie. Z filozoficznego punktu widzenia podziwiam dzieło naszego Stwórcy, który potrafił stworzyć coś tak pięknego, a tak

patrząc pod względem praktycznym to jutro będzie piękna pogoda, a co ty widzisz drogi Sherlocku?

- Ktoś nam podpieprzył namiot!

 

Zatrzymuje sie samochod na sejmowym parkingu. Wychodzi facet. Podchodzi

ochroniarz.

- Co pan tu parkuje?! Nie wolno!

- Dlaczego?!!

- Tu kurna sejm... tylko ministrowie, politycy, poslowie.

- Nie szkodzi, wlaczylem alarm.

 

Wchodzi facet na dyskotekę w Wołominie, a ochroniarz się go pyta:

- Ma Pan pistolet?

- Nie

- A może ma Pan nóż?

- Nie

- Siekierę?

- Nie

- Kastecik?

- Nie, nie mam nic.

Ochroniarz rozbija butelkę, daje mu tulipana i mówi

- Ja pie*****to niech chociaż to Pan weźmie...

 

Na komisariat doprowadzono trzech mężczyzn, oskarżonych o wywołanie bójki w tramwaju. Komisarz chce ich jednego po drugim przesłuchać. Pierwszy zeznaje Murzyn:

- Moja nic nie rozumieć. Moja jechać sobie spokojnie tramwajem i nagle mężczyzna stojąca koło mnie dać mi ręką w buzia.

Drugi zeznaje student:

- Jechałem sobie tramwajem na uczelnię. Nagle widzę - wsiada Murzyn i staje koło mnie. No nic, Murzyn jak Murzyn, jadę sobie dalej. I wtedy Murzyn stanął mi na stopie. Myślę sobie: Murzynowi zwracać uwagę to tak jakoś głupio, pewnie nie za dobrze rozumie język polski, może sam zejdzie.... Dam mu minutę. Odczekałem z zegarkiem w ręku minutę, a ten mi dalej stoi na nodze. No to dałem mu jeszcze minutę. Patrzę, kolejna minuta mija, a ten jak gdyby nigdy nic stoi dalej na mojej stopie. Wytrzymałem tak cztery kolejne minuty, a potem tak się

wkurzyłem, że po prostu mu dałem w ryj. Potem zeznaje trzeci facet:

- Jadę sobie tramwajem. Patrzę, przede mną stoją koło siebie: Murzyn i student. I ten student tak patrzy - to na zegarek, to na Murzyna. I znowu: to na zegarek, to na Murzyna. I nagle spojrzał na zegarek i jak Murznowi nie da w mordę! No to ja pomyślałem, że w całej Polsce się zaczęło!

Link to comment
Share on other sites

moze to nie dowcip ale znalazlem to w komentarzach do jednego artykulu na temat allegro na jednym z portali i wydalo mi sie to dosc zabawne:

 

Wylicytowałam kiedyś kota ,bo był ładny ,bury i miał śliczny pyszczek,...

 

myślę bedzie biegał po domu i będzie wesoło.Zapłaciłam za kota i przesyłkę,poszłam karmę kupiłam i miseczkę. Za kilka dni przychodzi paczka ,otwieram a tam leży kot ,budzę go a on się nie rusza ,wyjmuje a to-pluszowy.Dopiero póżniej nprzeczytałam ,że pisało -''kot jak żywy'',a ja przeczytałam ,że żywy.Stoi teraz na telewizorze .

 

 

 

~Jadzia, 20.12.2006 23:16

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

 Share

×
×
  • Create New...

Important Information

Terms of Use